*Oczami Rachel*
Dzień zapowiadał się tak samo normalnie jak zawsze.Oczywiście jeśli normalnie znaczy seks w toalecie albo schowku woźnego.Z resztą mnie to nie kręci.
W sobotni poranek postanowiłam iść po Sophii a później udać się na siłownie.Trzeba było jakoś trzymać linie.Żarcie w stołówce nie było dietetyczne.Nie przepraszam.Było ohydne.
-Hej.-przywitała mnie brązowowłosa udając uśmiechniętą ale coś jej to nie wychodziło.Zapewne Roxy dała jej się we znaki.
-Gdzie jest...-chciałam zapytać ale wskazała na łazienkę.Nie chciałam wszczynać kolejnej awantury.-To co idziemy?
-Ale gdzie?-wtrąciła Roxy wychodząc z łazienki.
- Na siłownie.Trzeba spalić trochę ciałka.
-Ja tam nie potrzebuje.-uśmiechnęła się złośliwie.-Ale jej się przyda.-wskazała na swoją współlokatorkę.
-Czyli nie idziesz?-dopytywałam się.
-Nie mam żadnych planów.Mogę poprawić Twój statut w szkole.-puściła mi oczko.
Parę minut później we trzy byłyśmy już na siłowni. Na jednym z przyrządzeń siedział Harry i patrzył na nas.
Widać było, że nie mógł oderwać od nas wzroku. Konkretniej od Sophii. Dziewczyna postanowiła zacząć od bieżni i od razu na nią wskoczyła. Ja zaczęłam ćwiczyć tuż obok niej, lecz ciągle patrzyłam na Harrego. Po pewnym czasie jednak przestałam zwracać na niego uwagę i całkowicie oddałam się bieganiu, które uwielbiam.
-Rachel. - mruknęła zdyszana Sophii, wyrywając mnie z mojego sportowego transu.
-Tak?
-Czy on musi się tak na nas gapić? - spytała lekko zmieszana.
-Myślałam, że ci się podoba. - rzuciłam.
-CO?! NIE!
-Czyżby? - spytałam z niedowierzaniem.
-No może odrobinkę.
-Odrobinkę. - mruknęłam do siebie.
Dalej nie zwracałam na nią uwagi.Mój sportowy trans był o wiele silniejszy.Nagle zauważyłam,że Louis prawie zaczął rozbierać Roxy.
-Błagam nie przy ludziach.-pomyślałam zażenowana.
Nagle przy drzwiach stanęła Serena.Znowu miała podkrążone oczy i zmęczoną twarz chociaż nie widziałam jej od tygodnia na zajęciach.Od razu zeszłam z bieżni i podeszłam do niej.
-Wyglądasz okropnie.Co się dzieje?-zapytałam szeptem.
-Nic.I też się ciesze,że Cię widzę.-wyminęła mnie.
-Serena daj spokój.-powiedziałam.
-Ale gdzie?-wtrąciła Roxy wychodząc z łazienki.
- Na siłownie.Trzeba spalić trochę ciałka.
-Ja tam nie potrzebuje.-uśmiechnęła się złośliwie.-Ale jej się przyda.-wskazała na swoją współlokatorkę.
-Czyli nie idziesz?-dopytywałam się.
-Nie mam żadnych planów.Mogę poprawić Twój statut w szkole.-puściła mi oczko.
Parę minut później we trzy byłyśmy już na siłowni. Na jednym z przyrządzeń siedział Harry i patrzył na nas.
Widać było, że nie mógł oderwać od nas wzroku. Konkretniej od Sophii. Dziewczyna postanowiła zacząć od bieżni i od razu na nią wskoczyła. Ja zaczęłam ćwiczyć tuż obok niej, lecz ciągle patrzyłam na Harrego. Po pewnym czasie jednak przestałam zwracać na niego uwagę i całkowicie oddałam się bieganiu, które uwielbiam.
-Rachel. - mruknęła zdyszana Sophii, wyrywając mnie z mojego sportowego transu.
-Tak?
-Czy on musi się tak na nas gapić? - spytała lekko zmieszana.
-Myślałam, że ci się podoba. - rzuciłam.
-CO?! NIE!
-Czyżby? - spytałam z niedowierzaniem.
-No może odrobinkę.
-Odrobinkę. - mruknęłam do siebie.
Dalej nie zwracałam na nią uwagi.Mój sportowy trans był o wiele silniejszy.Nagle zauważyłam,że Louis prawie zaczął rozbierać Roxy.
-Błagam nie przy ludziach.-pomyślałam zażenowana.
Nagle przy drzwiach stanęła Serena.Znowu miała podkrążone oczy i zmęczoną twarz chociaż nie widziałam jej od tygodnia na zajęciach.Od razu zeszłam z bieżni i podeszłam do niej.
-Wyglądasz okropnie.Co się dzieje?-zapytałam szeptem.
-Nic.I też się ciesze,że Cię widzę.-wyminęła mnie.
-Serena daj spokój.-powiedziałam.
*Oczami Sophii*
Nie no nie mogę.On się ciągle gapi.Jezu to takie niezręczne.Na dodatek Rachel gdzieś zniknęła.Po prostu super.Nieoczekiwanie tak się zamyśliłam,że poleciałam do tyłu...wprost w ramiona bruneta.
-Chyba lubisz na mnie wpadać,co?-uśmiechnął się uroczo ukazując słodkie dołeczki.
-Nie chciałam.-jęknęłam wyrywając się z jego objęć.Cholera to takie niezręczne.
-Zawsze jesteś taka nieśmiała?Zawsze gdy na ciebie patrze robisz się różowa.
-Ja...ja...-zaczęłam się jąkać.Cholera co ten chłopak ze mną robił.Musiałam jak najszybciej się zmyć by jeszcze bardziej się nie skompromitować.-Musze iść.-powiedziałam biorąc swoją torbę.
-Odprowadzę cię.
-Nie!-prawie od razu krzyknęłam.-Znaczy,dzięki ale pójdę sama.
Jak najszybciej wyszłam z siłowni czując na sobie spojrzenia wścibskich uczniów.
Szybko wróciłam do pokoju i postanowiłam wziąć prysznic.
Ciepła woda obmywała moje ciało jednak nadal coś mi nie pasowało.Czułam na sobie dotyk Harrego.Nie mogłam się go pozbyć.Było to wkurzające.
Założyłam na siebie <TO> i postanowiłam iść do biblioteki by odrobić prace domową z historii.
Nie było tu dużo ludzi.Cóż jak na taką szkołę wcale się nie dziwiłam.Była na maksa pokręcona.
Usiadłam przy stole w samym końcu biblioteki by nikt mnie nie rozpraszał i wyjęłam zeszyt.
Nie mogłam się skupić.Byłam myślami zupełnie gdzie indziej.Usłyszałam huk zamykanych drzwi.Pewnie znowu ktoś wyszedł mając dość zadania o wojnie secesyjnej.
Gdy po paru zdaniach stwierdziłam,że muszę znaleźć lepsze informacje poszłam do działu historii.Błądziłam między półkami szukając literki "W".
-Auć.-przeklęłam kiedy drzazga wbiła mi się w palca.-Cholera.
Typowa ja.
Wyciągnęłam ją sobie klnąc pod nosem.Wróciłam do mojej poprzedniej czynności.W końcu znalazłam odpowiednią półkę wyższą niż ja.
Nagle poczułam pchnięcie do przodu a po chwili dużą dłoń na moich ustach i talii.Chciałam się wyrwać i krzyczeć ale zapewne nikt by mnie nie usłyszał.
-Nie lubię kiedy mi się odmawia.-usłyszałam zachrypnięty głos Harrego.-Bądź grzeczną dziewczynką i nie szarp się.
Nie posłuchałam się go i nadal się rzucałam.Cholera,co on chciał zrobić?!
-Ja...ja...-zaczęłam się jąkać.Cholera co ten chłopak ze mną robił.Musiałam jak najszybciej się zmyć by jeszcze bardziej się nie skompromitować.-Musze iść.-powiedziałam biorąc swoją torbę.
-Odprowadzę cię.
-Nie!-prawie od razu krzyknęłam.-Znaczy,dzięki ale pójdę sama.
Jak najszybciej wyszłam z siłowni czując na sobie spojrzenia wścibskich uczniów.
Szybko wróciłam do pokoju i postanowiłam wziąć prysznic.
Ciepła woda obmywała moje ciało jednak nadal coś mi nie pasowało.Czułam na sobie dotyk Harrego.Nie mogłam się go pozbyć.Było to wkurzające.
Założyłam na siebie <TO> i postanowiłam iść do biblioteki by odrobić prace domową z historii.
Nie było tu dużo ludzi.Cóż jak na taką szkołę wcale się nie dziwiłam.Była na maksa pokręcona.
Usiadłam przy stole w samym końcu biblioteki by nikt mnie nie rozpraszał i wyjęłam zeszyt.
Nie mogłam się skupić.Byłam myślami zupełnie gdzie indziej.Usłyszałam huk zamykanych drzwi.Pewnie znowu ktoś wyszedł mając dość zadania o wojnie secesyjnej.
Gdy po paru zdaniach stwierdziłam,że muszę znaleźć lepsze informacje poszłam do działu historii.Błądziłam między półkami szukając literki "W".
-Auć.-przeklęłam kiedy drzazga wbiła mi się w palca.-Cholera.
Typowa ja.
Wyciągnęłam ją sobie klnąc pod nosem.Wróciłam do mojej poprzedniej czynności.W końcu znalazłam odpowiednią półkę wyższą niż ja.
Nagle poczułam pchnięcie do przodu a po chwili dużą dłoń na moich ustach i talii.Chciałam się wyrwać i krzyczeć ale zapewne nikt by mnie nie usłyszał.
-Nie lubię kiedy mi się odmawia.-usłyszałam zachrypnięty głos Harrego.-Bądź grzeczną dziewczynką i nie szarp się.
Nie posłuchałam się go i nadal się rzucałam.Cholera,co on chciał zrobić?!
-Kochanie.-mruknął kładąc swoją rękę na mojej piersi.Nikt nigdy nie dotknął mnie tak brutalnie jak on.Jego duże dłonie ścisneły moje piersi.
-Harry.-jęknęłam mu prosto w jego dłoń.Nie chciałam tego...
-Wiem, że ci się podoba.
Przysunął się do mnie bliżej, tak że poczułam jego erekcję.Był napalony i to bardzo.
Odwrócił mnie do siebie przodem tak bym widziała jego twarz.Jego zielone oczy patrzyły na mnie z dzikością.Nie widziałam już tej zieleni.
Czerń.
Przerażającą czerń.
Harry przyssał się do moich ust,myśląc że łatwo mu ze mną pójdzie. Jego język próbował wślizgnąć się do moich ust jednak nie dawałam mu.
-Sophii.-jęknął Harry.-Nie opieraj się.Im szybciej zacznę tym szybciej skończę.A uwierz chciałem to zrobić już wczoraj.
Podciągną mi bluzkę i zaczął dotykać mojej rozgrzanej skóry.
-Przestań Harry!-zdobyłam się na krzyk po czym uderzyłam go w pierś, co poskutkowało tym, że poluźnił uścisk.Skorzystałam z chwili i zaczęłam biec w stronę wyjścia.Kilka regałów dalej złapał mnie,tak bym nie mogła uciec.Jego uścisk był wręcz żelazny.
-Uciekasz przede mną?-podniósł brew.-Zabawne.Zaraz cię ukarzemy.-powiedział przerzucając mnie przez ramię a gdy zaczęłam się rzucać,klepnął mnie w pośladek.
-Zostaw mnie!-krzyczałam.-Słyszysz,zostaw!
-W porządku.-mruknął sadzając mnie na stole.-Jak tylko skończę.
Jednym ruchem ręki,zrzucił wszystko i złapał moje kolana,chcąc je rozszerzyć.Cholera...
-Bądź,grzeczna bo jak nie to będzie bolało.
-Ja...-chciałam powiedzieć jednak Harry zatkał mi usta swoimi.Jego były...takie ciepłe,miękkie.Pieścił i ssał moją dolną wargę.Wziął moje dłonie i położył je sobie na karku.
-Tu mają być przez cały czas.-powiedział i zaczął rozpinać rozporek.
Nie,nie,nie!Nie mogłam uwierzyć,że mój pierwszy raz przeżyje na stole w bibliotece,zaliczona przez napalonego skurwisyna.
-Ja...ja..tego nie robiłam.
-Wiem.Dlatego poznasz co to znaczy prawdziwe pieprzenie.
Nadal się szarpałam ale jego dotyk,jego wzrok był paraliżujący.Z kieszeni wyjął srebrne opakowanie i rozerwał je zębami.Cholera,wyglądało to tak...podniecająco.
Nagle poczułam jak we mnie wchodzi.To było najbardziej niekomfortowe uczucie jakie doświadczyłam w życiu.Czułam tylko ból.Wychodził i wchodził sapiąc przy tym z wysiłku.
-Sophii...jesteś...taka ciasna.-sapnął mi do ucha.
Zaciskałam oczy by powstrzymać napływające do oczy łzy.Nie wierzyłam,że to się dzieje naprawdę.
-Kochanie,skup się.-zbeształ mnie.
-Bo-boli.
-Ma boleć.Zaraz poczujesz coś lepszego.
-Przestań.Proszę,przestań.
Moje błagania nie zrobił na nim ogromnej różnicy.Wręcz przeciwnie,robił to coraz mocniej i brutalniej.Chciałam zabrać swoje ręce z jego karku ale znów je tam położył.
Doszedł co było jedną z najbardziej niekomfortowych uczuć mojego życia.
Założył spodnie i poszedł wyrzucić prezerwatywę.
-Zadowoliłaś mnie skarbie.-objął mnie,nadal zszokowaną i całą obolałą.-Musisz wiedzieć,że jeszcze się o ciebie upomnę.
Przysunął usta do mojej szyi i zaczął ją ssać by po chwili lekko ją przygryźć.
Auć.
Dmuchnął w to miejsce a ja już wiedziałam,że zostawił po sobie ślad.
-Do zobaczenia,skarbie.
-Uciekasz przede mną?-podniósł brew.-Zabawne.Zaraz cię ukarzemy.-powiedział przerzucając mnie przez ramię a gdy zaczęłam się rzucać,klepnął mnie w pośladek.
-Zostaw mnie!-krzyczałam.-Słyszysz,zostaw!
-W porządku.-mruknął sadzając mnie na stole.-Jak tylko skończę.
Jednym ruchem ręki,zrzucił wszystko i złapał moje kolana,chcąc je rozszerzyć.Cholera...
-Bądź,grzeczna bo jak nie to będzie bolało.
-Ja...-chciałam powiedzieć jednak Harry zatkał mi usta swoimi.Jego były...takie ciepłe,miękkie.Pieścił i ssał moją dolną wargę.Wziął moje dłonie i położył je sobie na karku.
-Tu mają być przez cały czas.-powiedział i zaczął rozpinać rozporek.
Nie,nie,nie!Nie mogłam uwierzyć,że mój pierwszy raz przeżyje na stole w bibliotece,zaliczona przez napalonego skurwisyna.
-Ja...ja..tego nie robiłam.
-Wiem.Dlatego poznasz co to znaczy prawdziwe pieprzenie.
Nadal się szarpałam ale jego dotyk,jego wzrok był paraliżujący.Z kieszeni wyjął srebrne opakowanie i rozerwał je zębami.Cholera,wyglądało to tak...podniecająco.
Nagle poczułam jak we mnie wchodzi.To było najbardziej niekomfortowe uczucie jakie doświadczyłam w życiu.Czułam tylko ból.Wychodził i wchodził sapiąc przy tym z wysiłku.
-Sophii...jesteś...taka ciasna.-sapnął mi do ucha.
Zaciskałam oczy by powstrzymać napływające do oczy łzy.Nie wierzyłam,że to się dzieje naprawdę.
-Kochanie,skup się.-zbeształ mnie.
-Bo-boli.
-Ma boleć.Zaraz poczujesz coś lepszego.
-Przestań.Proszę,przestań.
Moje błagania nie zrobił na nim ogromnej różnicy.Wręcz przeciwnie,robił to coraz mocniej i brutalniej.Chciałam zabrać swoje ręce z jego karku ale znów je tam położył.
Doszedł co było jedną z najbardziej niekomfortowych uczuć mojego życia.
Założył spodnie i poszedł wyrzucić prezerwatywę.
-Zadowoliłaś mnie skarbie.-objął mnie,nadal zszokowaną i całą obolałą.-Musisz wiedzieć,że jeszcze się o ciebie upomnę.
Przysunął usta do mojej szyi i zaczął ją ssać by po chwili lekko ją przygryźć.
Auć.
Dmuchnął w to miejsce a ja już wiedziałam,że zostawił po sobie ślad.
-Do zobaczenia,skarbie.









.jpg)


.jpg)


